Tak mało przed sezonem skoków nie wiedzieliśmy jeszcze nigdy. Paradoksalnie najbardziej skrytą z czołowych kadr nie są (jak to często bywało) Japończycy. Latem nie przyjechali co prawda do Europy, ale jesienią zorganizowali u siebie szereg konkursów. Brylował Yukiya Sato, który może być "czarnym koniem" Pucharu Świata.
WYDARZENIE: sformowanie kadry na PŚ
W pierwszych miesiącach pandemii z Japonii docierały niepokojące wieści. Zakazano organizacji zawodów od kwietnia do września. Długo nie było wiadomo, kiedy zawodnicy będą mogli w ogóle wrócić do treningów. Zajęcia na skoczni wznowiono ostatecznie na początku czerwca, a pod koniec przygotowań przeprowadzono kilka testowych konkursów. Poza niemożnością przyjazdu do Europy było więc zatem całkiem znośnie.
Najważniejsze z perspektywy zawodników były październikowe mistrzostwa kraju. Tam ostatecznie wyjaśniła się kwestia składu na Puchary Świata. Pewne miejsce po poprzedniej zimie mieli: Ryoyu Kobayashi, Yukiya Sato, Junshiro Kobayashi, Daiki Ito i Keiichi Sato. W poczekalni znajdował się Naoki Nakamura – mógł utracić bilet, gdyby złoto na dużej skoczni wywalczył ktoś z poza wspomnianej grupy.
Tytuł trafił do Yukiyi Sato, co zapewniło premiowało Nakamurę, choć ten na przestrzeni jesiennych sprawdzianów skakał słabiej od Yukena Iwasy. Japońskie reguły są jednak bezwzględne. Do Europy nie przyleci też Noriaki Kasai, który tego lata prezentował się nieźle. Nie miał jednak większych szans na zdobycie szturmem miejsca w kadrze.
����Warto też podkreślić prowadzenie #Iwasa po pierwszej serii i odnotować, że w żadnym ze wszystkich 12 skoków tej jesieni nie wypadł z TOP 10�� Tym razem to on jest tym "pokrzywdzonym przez system" bo nie pojedzie na PŚ a w H2H z #Nakamura jest 7:2 dla Iwasy.#skijumpingfamily
— localSJresults (@localSJresults) November 1, 2020
CZAS WOLNY
Radosną wieść przekazał Junshiro Kobayashi. Pierwszy japoński lider Pucharu Świata w XXI wieku został ojcem.
Wyświetl ten post na Instagramie.Post udostępniony przez 小林潤志郎 Junshiro Kobayashi (@junshirokobayashi)
Zdecydowanie bardziej aktywny od starszego brata w mediach społecznościowych jest Ryoyu Kobayashi. Czego on tego lata nie robił? Był tenis, skakanie przez puszki, jazda na symulatorze, jazda autem. Były nawet zabiegi pielęgnujące...
Wyświetl ten post na Instagramie.他にもメニューが沢山�� みんなも行ってみて�� @motto_sapporo #可愛いでしょ? ����
Post udostępniony przez kobayashi Ryoyu (Roy)��♂️ (@ryo_koba)
JAPOŃCZYCY W ZAWODACH LATEM 2020
W trakcie pandemicznego lata nie było szans na to, aby Japończycy ryzykowali podróż na Grand Prix lub Puchar Kontynentalny do Wisły. Sprawdziany organizowali sobie sami. I to w pokaźnej liczbie, bo przełom października i listopada obfitował w konkursy.
Najważniejsze zawody – mistrzostwa Japonii – wygrał Yukiya Sato. Mierzący 161 sentymentów skoczek zdobył złoto zarówno na dużej, jak i normalnej skoczni.
Coraz mniejsze szanse w rywalizacji z rodakami ma Noriaki Kasai. Weteran nie skakał może źle, (do tego podkreślał, że poprawił pozycję najazdową), ale młodzież zaczyna mu coraz szybciej uciekać. Trudno zakładać, że dzieje się tak tylko przez pecha do warunków...
Noriaki #Kasai ���� via NHK: "Moje skoki wyglądają coraz lepiej. W ostatnich dniach było trochę napięcia i zmęczenia, więc nie wszystko było optymalne. Podczas konkursów na Okurayamie nie miałem tyle szczęścia do warunków, co zawodnicy z kadry na PŚ". #skijumpingfamily #skijumping
— Oskar Szechnicki (@szechnicky) November 7, 2020
����To jeszcze zadowolony ze swojego ostatniego skoku na porcelanie R.#Kobayashi (127m), który tą próbą wszedł na podium i uradowany jak z prawie każdego swojego skoku #Iwasa (129,5m), który niestety będzie miał problem żeby przebić się do składu na PŚ.#skijumpingfamily pic.twitter.com/xGktJKhI5Z
— localSJresults (@localSJresults) November 3, 2020
����I na koniec aktualny lider japońskiej kadry Y.#Sato zamykający lato skokiem na 133m w swoim niepowtarzalnym stylu��#skijumpingfamily pic.twitter.com/kx1nL3DMo5
— localSJresults (@localSJresults) November 3, 2020